1. Ten tekst trochę poleżał w szufladce Delli, gdyż wywołał u niej zbyt wielki szok i bała się ona o zdrowie czytelników.
2. Jej życie zmieniło się po przeczytaniu tego bloga.
3. I psychika. Nie może już normalnie spoglądać na ludzi. Granice płci za bardzo się zacierają.
Na niebie była gęsta mgła.Nic nie było przez nią widać. Wszyscy spali,oprócz jednej osoby.
Della: Jednak kogoś było widać przez tę mgłę.
Nie mogła zasnąć przez chrapiącego wója.
Della: Nowe zwierzątko? Czarny Feniks? Gadający smok?
Tak głośńo chrapał,aż lampa się podnosiła.
Della: A jego oddech mylnie nazwano w świecie mugoli huraganem Katriny.
Ktoś zapukał do drzwi.Chłopiec poszedł zobaczyć kto tam jest.Otworzył i zobaczył małego pieska.
Della: Pieski już tak mają, że często pukają do drzwi.
Smacznie spał,
Della: I do tego przez sen.
aż nagle obudził się i zaczął gryść wszystko co napotkał.Nie było można go powstrzymać.Co zjadł jedną rzeć,to rusł.Urusł tak ,aż sięgał samego czubka ściany i chciał zjeść chłopca.Paszcza się do niego przybliżała i chłopiec zemndlał.
Della: To chyba nie potrzebuje komentarza. Już widzę, jak zwijacie się ze śmiechu.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknął Harry.
Della: HAAAAAA! – dokończyła Hermiona w chwili oświecenia.
Wstał i rozmyślał nad snem.
Della: Bo wróżbiarstwo to jego pasja.
- Harry! Na dół! - krzyknęła ciotka.Zeszedł na dół
Della: I weszedł do kuchni.
i zobaczył na swoim talerzy same płatki bez mleka.
Della: Milka rzuciła branżę mleczną.
Myślał,że dostanie to samo co oni.Był załamany.Zjadł płatki i poszedł do siebie.
Della: Za to Nesquik jest wieczny.
Ubrał się.
Della: Bo wcześniej był goły.
Przypomniały mu się listy,które są u niego w szufladzie.
Della: Ach! Ta skleroza!
Otworzył je:
1.Cześć Harry! Kiedy się wreście spotkamy?Odpisz przynajmniej, bo jakoś nie dajesz znaku życia.
Della: Znaku śmierci też nie.
Martwię się o ciebie.Cały czas myslę o tym,że twoji wujkowie mogą ci robić krzywdę.
Della: Ale się namnożyło tych wujków!
Pozdrawiam. PS.Dozobaczenia za kilka dni. HERMIONA
2.Cześć Harry. Co tam u ciebie?Nie odzywasz się.
Della: Zaniemówił na miesiąc przez tyle błędów.
Hermiona się do mnie przeprowadza na kilka dni.
Della: Problemy rodzinne? Ma dość mugoli? Od razu do Czarnego Pana! Przygarnie jak własną córkę.
Jak ty też chcesz,to odpisz.Pozdrawiam RON
Della: No co ty… On dołączy do Hermiony jako jej brat i potomek Slytherina.
Harry nie wiedział o czym miał teraz myśleć.
Della: Bo był takim filozofem, że myślał już o wszystkim.
O śnie czy o propozycji.
Della: Jedno jest zdumiewająco ważne przemyślenia co i drugie.
Wziął kartkę,pióro i odpisywał:
1.Droga Hermiono! Przepraszam,że się nie odzywałem,ale czasu nie miałem.Wója ciągle chce,żebym im gotował obiadki.
Della: Wój zmienił płeć. Czymkolwiek był.
Mam już tego dosyć.Chce się już z tąd przeprowadzić,bo nie wytrzymam.Pozdrawiam. HARRY
2.Cześć Ron. U mnie nie jest dobrze.
Della: Za dużo myśli w głowie.
Wkórzają mnie.Przyjmóję propozycję.
Della: Efekt braku wykształcenia z podstaw ortografii. Hogwart rozwija analfabetyzm.
Postaram się tam być za kilka dni.Pozdrawiam HARRYOdłożył pióro.
Della: Czytając tego bloga, utwierdzam się w przekonaniu, że pióro jest silniejsze od miecza. Ten blog BOLI.
Poczuł coś dziwnego w swojej głowie.
Della: To była myśl!
Jakby go blizna bolała.
Della: *załamuje ręce nad jego inteligencją*
To było tylko przez 5 sekund i przestało.
Della: Zapewne liczył.
Położył się i myślał nad snem:
- Jak może pies urosnąć i mnie ugryść?To jest nie normalne. - powiedział do siebie.
Della: Zdecydowanie to nie jest normalne. Kto widział rosnącego psa, który gryZIE?
Zeszedł na dół po swoje rzeczy i pakował sie:
Della: ŁAŁ. ZSZEDŁ na dół po rzeczy, a jednocześnie je pakował. Respekt.
- A ty do kąd się wybierasz? - spytał wója.
Della: Wój też wyjeżdża?
- Nie waże! Mam już dosyć ciebie i tej rodziny! - powiedział ze złością Harry.
Della: Jednak Potter. Skomplikowany ten fik. A co ma do tego waga?
Wyszedł ze złością.
Della: Złość jednak zmęczyła się po długim dystansie.
Kierował się na północ.
Della: Czyli tam, gdzie kanon zimuje i przymarza.
Koło niego podjechał pociąg.
Della: Przejechał również biegnącą Złość, bo zjawił się niespodziewanie na ulicy.
Wsiadł i pojechał do pewnego tajemniczego miejsca.Było to takie miejsce,gdzie nikt nigdy tam niebył oprócz niego.
Nagle przyleciała miotła z Ronem
Della: Aczkolwiek miotła Rona była w tym miejscu nie raz.
i zabrała go.
Della: Miotła ze sztuczną inteligencją. LeMBus 2009.
Harry wypytywał Rona,dlaczego dał mu tą propozycję.
Della: No bo fakt, iż jest jego najlepszym przyjacielem, nie miał na to żadnego wpływu.
Ron milczał.
Della: Górna część mózgu szwankuje.
Dotarli na miejsce i nagle oboje spadli zmiotły.
Della: OBAJ!
Ron był na drzewie,a Harry wylądował w dziupli:
Della: A tam dzięcioł popukał go w głowę i znalazł jedynie pustkę.
- Harry,jesteś tam? - zapytał Ron.
- Tak! - krzyknoł.
Della: Ktoś inny jENknOł.
- To dobrze!Zarazę z tamtąd wyciągnę!
Della: Terrorysta! Zarazę!
-Dobra!
Della: Kolejny!
Ron wyciągał Harry'ego.Hermiona czekała na nich,
Della: Autor ją chyba wyczarował spod ziemi.
aż nagle spadła w dziurę,która była ukryta w ziemi.
Della: No i powrót do korzeni.
Bała się ciemności.
Della: Oświecenie to jej priorytet.
Krzyknęła:- Pomocy!!!!!!Harry!!Ron!!!!Pomocy!!!!!
Della: Niech ją wyciągną z tej dziury, zanim zostanie zasypana własnymi wykrzyknikami.
Harry i Ron zastanawiali się,czyj to głos:
Della: Drzewca sopranisty.
- HERMIONA!!!! - krzyknęli.
Della: …
Poszli uratować Hermione.Uratowali i poszli do nory Rona.
Della: Mało im jeszcze tych dziupli?
Przy kolacjii rozmawiali tylko Harrym:
Della: Bo usta odmówiły im posługi.
- Panie Weasley,co pani myśli o przyszłości Harry'ego? - zapytał Snape
Della: *dławi się słowem ,,Harry’’ wypowiedzianym przez Snape’a*
- No nie wiem.To raczej nie moja sprawa. - odpowiedziała.
Della: Transwestytyzm w tym fiku jest porażający.
- Aby na pewno?
- Tak!Nie powinnam się wtrącać w nie swoje sprawy.
- Ja jestem innego zdania.
- Co masz na myśli? - zapytał pan Weasley.
- Trzeba go zabić!!!!!!!!!
Della: ,,Rusnąca’’ psina już się tym zajmuje.
- My nato nie pozwolimy!!!!!
Della: Pakt Północnoatlantycki jest temu przeciwny.
Snape,czy możesz powstrzymac?
- No nie wiem.
Della: Ale o co chodzi?
-Ja bym uważał na niego przez cały czas. - powiedział Weasley.
- Jestem takiego samego zdania. - powiedziała Weasley.
Della: Pottera czy Snape’a?
Harry dziwnie się poczół, jakby ktoś się chciał dostać do jego serca i mózgu.
Della: Bo jego filozoficzne rozważania mogą zmienić świat. Mam jedynie wątpliwości, czy na lepszy…
Ból był tak silny,aż zemndlał.
Della: Zdecydowanie osłabł, kiedy zemdlał.
Wszyscy otoczyli go,oprócz Snape'a.
Della: Bo Snape nie był na tyle szeroki, by go otoczyć.
Pani Weasley dała mu gorącej czekolady i połozyli go na łóżku Rona.
Della: Zapewne całą wypił, będąc nieprzytomnym.
Minęła godzina i Harry się obudził. Snape wyszedł zdenerwowany.
Della: Trzeba mu było dać truciznę.
Hermiona i Ron naradzali się o przeprowadce Harry'ego. Hermiona i ron wzęli Harry'ego na rozmowę:- Harry,musisz się przeprowadzic. - powiedziała Hermiona z dziwioną miną.
Della: Tylko skąd ta ,,dziwiona’’ mina?
- Dlaczego? - zapytał wprost oczy Hermiony Harry.
- Dalego,że się martwię o ciebie
Della: - odpowiedziały oczy Hermiony.
- O mnie?
Della: Nie, hipogryfa.
- Tak.Nie możesz już tam dłużej mieszkać.
- Niema mowy!
Della: Bo wzrok tu wszystko załatwia.
- Harry!Chcesz im służyć? - wtrącił się Ron.
Della: I przerwał oczom Hermiony oraz Harry’emu.
- Nie mam wyjścia.
Della: Wzrok zawodzi.
- Masz wyjście Harry - powiedziała Hermiona.
Della: Wewnętrzne oko silnie rozwinięte.
- Jakie?
- Przeprowadzisz się do Rona.
Della: Praktyczne. Nie dla Rona, rzecz jasna.
- Co powiedziałaś? - zapytał ze zdziwieniem Ron.
- Harry przeprowadzi się do ciebie.
- Nie ma mowy!
Della: A składnia jest?
- A czemu nie do ciebie?...
- Przestańcie się kłócić! - krzyknął Harry. - Teraz będe u Rona a potem u ciebie.
- Zgoda. - powiedzieli razem.Hermiona i Ron poszli zabrać rzeczy Harry'ego.Harry połozył się na podłodze.Weszła pani Weasley:
- Czemu śpisz na podłodze? - zapytała.
Della: Łóżko jest za twarde.
- Miejsca niema. - odpowiedział.
- No jak to niema?Przeciesz tam jest miejsce.
Della: Problematyka wzroku powraca.
- Ale tam śpi Ron.
- Ty idź się tam połóż,a Ron będzie spał na podłodze.
- Dobrze.
Harry połozył się na miękkie
Della: A ja myślałam, że miękkie to przymiotnik, a nie rzeczownik.
i nagle przylecieli:
Della: Na wcześniej wspomnianym hipogryfie hodowli KłęboLOT.
- Harry?Harry? - powiedziała Hermiona.
- Co się stało? - powiedział.
Della: Po prostu hipogryf wylądował na mnie. Ale nic się nie stało. Przyzwyczaiłam się do LOTa.
- Twoje rzeczy już tu są i możesz już być bezpieczny.
Della: Ale możesz wrócić do ,,wójostwa’’ i być niebezpieczny.
- Ok.Harry,Ron i Hermiona sapili.
Della: Cokolwiek to znaczy.
Ron tak jak mówiła pani Weasley,spał na podłodze.
Della: Della za to nie spała, bo zastanawiała się nad interpretacją słowa ,,sapili’’.
Nadszedł piękny słoneczny poranek.
Della: Mgły i huraganu Katriny dziś nie będzie.
Hermiona poszła do pani Weasley powiedzieć o niespodziance. Harry niczego się nie domyślał.
Della: No cóż, wiele myśli, ale bez skutku.
Ron pojechał do sklepu po prezent. Wszyscy byli zdenerwowani. Państwo Weasley rozmawiali o Dumbledore:
- Czy nasze dzieci powinny powrócić do Hogwartu? - zapytała.
Della: Może to niezbyt taktowne pytanie, ale za co wyżywiliby całą tę zgraję, jeśliby została?
- Tak, a czemuż by nie? - odpowiedział pytaniem, na pytanie.
Della: A jak wiadomo, to niegrzeczne.
- Jak Dumbledore zginął to nieco się martwię.
Della: Strażnik Hogwartu odszedł razem z półobrotową różdżką.
- O wszystkich uczniów?
- Nie! Tylko o nasze. No i jeszcze o Hermionę i Harry'ego.
Della: Resztę można zabić.
- Aha!
- Nie pojadą.
- Dlaczego?
- Już ci mówiłam. Martwię się o nich.
Weasley'owie postanowili, że ani ich dzieci, ani Harry i Hermiona nie pojadą. Hermiona ich podsłuchiwała. Poszła powiedzieć o tym Harry'emu i Ronowi. Zbliżał się wieczór. Pani Weasley wyjmowała tort z piekarnika. Hermiona poszła kupić świeczki na przeciwko.
Della: Cóż za obszerność w opisach!
Wieczorem, Harry zszedł na dół i światło było zgaszone. Zemdlał.
Della: Gdyż zobaczył ciemność przed oczami.
W śnie znowu widział psa, który zjadał wszystkich ludzi:
Della: Ciekawa jestem, co według aŁtora miał ten pies symbolizować. Bo ja mam własną interpretację.
- Harry! Harry! obudź się! - krzyczała Hermiona.
Della: Niech twój umysł jasnym się stanie.
- To nic nie da! - powiedziała pani Weasley.
Della: Ciemność rusza do boju!
- Oblejmy go wodą. - powiedział Ron.
Della: Sadyści.
- Co ty gadasz? - powiedziała Hermiona - Przecież tak nie można!
- Ale wtedy się obudzi.
- Tak? A skąd możesz o tym wiedzieć?
- Kiedyś zrobiłem tak Ginny.
- Słucham? - zapytała pani Weasley.
- EEEEEEE.....Nic.
Polała Harry'ego wodą a ten się natychmiast obudził. Przerażony zerwał się na równe nogi .
Della: Gdyby zerwał się na krzywe nogi, to jeszcze bym to przetrawiła.
Po chwili poszedł do siebie. Przyjęcie niespodzianka okazało się kompletnym nie wypałem. Ron zjadł wszystko i zrobiło mu się nie dobrze.
Della: Chciałabym mieć taką przemianę materii jak Ron.
Hermiona poszła do apteczki i poszukała lekarstwa. Dała mu, a on od razu poczuł się lepiej.
Z góry dochodziły dziwne dźwięki.
Della: Pies zjadł Pottera? *nadzieja w głosie*
Wszyscy poszli zobaczyć co Się dzieje, okazało się że to Harry się pakował:
Della: Tym razem nie musiał jednocześnie schodzić po rzeczy.
- Czemu się pakujesz? - zapytała Hermiona.
- Mam już tego dosyć! - odpowiedział.
Della: Boru, co za nerwowy człowiek.
- Czego?
- Tego co powiedziała matka Rona.
- A co ja takiego powiedziałam? - zapytała.
- Pani już wie!
- AAAAAAAAA! No dobra! Muszę tylko się skonsultować z ojcem.
Poszli na rozmowę.Rozmawiali całą noc.
Della: Czy na pewno…? Całą noc?
Następnego dnia,wstali i poszli na rozmowę z państwem Weasley. Pani Weasley była niezadowolony.
- Mam dla was świetną wiadomość. - powiedziała.
- Jaką? - powiedział Ron.
- Możecie jechać. - oznajmiła z żalem.
- HURA!!!!!!!! - krzyknęli wszyscy.
Della: Rura – skomentowała posępnie analizatorka. I nie aluminiowa.
Poszli się pakować. Hermiona pomyślała o Dumbledore.
Della: Jeżeli Dumbledore jest kobietą, o co go skrycie podejrzewam, to ta odmiana jest prawidłowa.
Spakowali się i następnego dnia już byli na dworcu King's Crose.
Della: To długo trwała ta podróż.
Państwo Weasley martwili się o nich. Hermiona rozmawiała z Harrym w pociągu:
- Martwię się.
Della: Szlag mnie trafi, jak zobaczę jeszcze wszelkie odmiany słowa ,,martwić się’’.
- Czym?
- Dumbledora nie ma.
Della: Za to ja jestem. Zmiany są zawsze na lepsze.
- No nie ma i co z tego?
- Rodzice Rona się martwili.
Della: Rrrrrrrr!
- Ze nie ma Dumbledore'a?
- Nie! O nas się martwili.
Della: *wyrywa włosy z głowy Puszka*
- Dlaczego?
- No że Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać powróci.
Della: Gdyż teraz jest na Tahiti.
- Aha.
Della: Się przejął.
Wyszli z pociągu i pobiegli do Hogwartu. Pani McGonagall poinformowała ich o nowym dyrektorze,
Della: W czasie biegu ich poinformowała? Bo nie zauważyłam wzmianki, że dotarli do zamku.
który ma się pojawić już za dwa dni. Zaczęli się zastanawiać kto to może być. Połozyli się spać.
Della: Powiązania zdań w tym tfforze mnie zaskakują.
Harry nie mógł zasnąć.Myślał całą noc o śnie.
Della: A sen go nie dopadł, bo nie spał.
Następnego dnia,Hermiona poszła na lekcje.Harry i Ron się spuźniali przez sowę,która się zgóbiła.
Della: Niech jeszcze odprowadzają ropuchy do jeziorka.
Poszli na OPCM.Przyśli na podkoniec lekcji.
Della: A podkoniec już wiedział, co ma z tym fantem zrobić.
Profesor zaprowadził ich do dyrektora za spuźnienie się:
- Panie profesoże!
Della: *gapi się zdumiona*
Dyrektora nie ma. - powiedział ze zlością Harry.
Della: Złość zmartwychwstała?
- A faktycznie!To do pani McGonnagall. - powiedział.
Harry i Ron myśleli nad ucieczką. Nic im nie przychodziło do głowy.
Della: Przecież to tacy myśliciele!
Pojawiła się Hermiona:
- Panie profesorze!Jeden z profesorów jest w niebezpieczeństwie.Wszyscy nauczyciele zebrali się w głównej sali. - powiedziała.
Della: A gdzie ta główna sala?
- Już tam biegne.Wy chłopcy zostańcie tu. - powiedział.
Della: Środek korytarza jest bardzo bezpiecznym miejscem.
Póścił ich.
Harry i Ron dziękowali Hermionie.Pobiegli do dormitorium.
Della: Jogging niedługo wyprze Quidditch.
Wsztyscy uczniowie patrzyli się na nich jak na idiotów.
Della: Czyli tak jak zwykle.
Jeden z nich się odezwal:
- Czemu nas kłamiecie? - powiedział uczeń.
Della: *modli się o cierpliwość*
- Z czym? - zapytał Harry.
- Z tym,że Dyrektor nie zyje.
- Bo to prawda.
- A zkąd to możesz wiedzieć?
- Profesor McGonnagall mówiła w sali.
- Nie wieże ci Harry.
Della: To dobrze. Bo dwie wieże to już za dużo na jednego Pottera.
- TO UWIERZ! - krzyknęła Hermiona.
Della: No i powaliła swym głosem jedną wieżę.
- Nie krzycz na mnie!Już będe siedział cicho!
Della: A to jędza! Tyranizuje!
Wyszli.Podrodze rozawiali o Dyrektorze:
- Ciekawe kto zastapi dyrektora. - powiedział Ron.
- Ktoś przyjdzie. - powiedziała Hermiona.
Della: Dla odmiany nie pobiegnie.
- Przestań cie o tym rozmawiać ok? - powiedział Harry.
- Czemu?Mnie to interesuje. - zapytał Ron.
Della: Nowe hobby.
- Nikt już nie będzie dyrektorem.
- Ktoś będzie.
- Z kąd to możesz wiedzić?
- To oczywiste.
Della: *kwiczy i nie może przestać*
- Dumbledora nie ma.Może powrócić Snape
Della: Też na Tahiti?
i "TEN-KOGO-NIE-MOZNA-WYMAWIAĆ".
Della: Bo z gardła wyskoczy.
- AAAAAAAA!
Della: Czyżby coś…?
- Idziemu do Hagrida? - zapytał Ron.
- Po co? - zapytał Harry.
- Nie wiem.
Poszli do Hagrida,
Della: Logika ich działań mnie powala.
ale go nie było w domu.Pobiedgli do Dormitorium.Harry rozmawaiał z Cho.Hermiona poszła z Ronem do lochów.
Della: Zaczyna się perwersyjna część.
Harry rozmawiał z Cho o związku:
Della: O Solidarności.
- Cho?Chce z tobą porozmawaić...
- Tak?O czym?
- ...chyba o ...o...
- O czym Harry?
- ...o nas.
- Co?
- Ja Cie...Cie...
- No powiedz Harry.
- Ja Cie kocham.
- Słucham?
- Zakochałem się w tobie.
- Jak to?
- No poprostu,zakochałem się.
- Eeee...musze to przemysleć i śpiesze się.Narazie.
- Narazie.
Della: Jakie to romantyczne!
(w tym samym czasie)Hermiona w lochach chciała coś powiedzieć Ronowi.:
- Ron?
- Tak Hermiono.
- Chce Cię o coś zapytac.
- Zamieniam się w słuch.
- Czy ty się kiedyś we mnie zakochałeś?
- Czemu pytasz?
- A tak z ciekawości.
- No tak zakochałem się kiedyś,ale ty we mnie nie.
- Chce tobie coś powiedzieć.
- Ok.
- Tylko to będzie nasz sekret i nie mów tego Harru'emy.
Della: Rzeczywiście, w haremie mogą być zazdrośni.
- Ok.
- Kocham Cię.
- Na serio!!!
Della: Na żart.
- Tak i cie chce pocałować.
- Ja Ciebie też.
Della: *mdli ją*
Profesor McGonnagall zawołała wszystkich do wielkiej sali.
Della: Przez krótkofalówkę.
Wszyscy się tam zebrali:
- Uwaga!Mamy nowgo Dyrektora Hogwartu.Jest nim duch.
Della: Napięcie narasta!
- Ciekawe jaki duch - zapytała Hermiona Harry'ego.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedział.
- Nowym Dyrektorem jest Duch profesora Snape'a
Uczniowie byli przerażeni:
Della: Della była zachwycona, choć nie zauważyła, kiedy Severus Snape umarł.
- Książe Półkrwi powrócił! - krzyknęła Hermiona. - Musimy iść do Dormitorium.
Della: Taki schron. Snape ukatrupiłby swego ducha przy takiej kolorystyce.
- Jasne! - powiedzieli.
Pobiegli i cały czas komentowali,że on nie powinien być Dyrektorem.
Della: A Della, że powinien. On na pewno wprowadzi taki przedmiot jak nauka o języku, ażeby zamordować kilkanaście dzieci. A przede wszystkim AŁTOREK i AŁTORÓW!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
HAHAHA! Ten blog jest tak tragiczny, że aż śmieszny. Ortografia leży i kwiczy. Ale za to odmiana czasownika "martwić się" jest opanowana do perfekcji:)
Ku mojemu przerażeniu...
Della
Prześlij komentarz